Czyli co testuję, przesiadując na dalekiej północy, gdzie
mamy +30 stopni. Ja mam dość i zapadam na syndrom Detrytusa.
Natknęłam się na niego w Hebe, gdzie poszłam po odświeżające
chusteczki.
Pierwsze testy wskazują, że krem to co prawda nic wielkiego,
ale miło się go używa. Zobaczymy jutro, jak sobie poradzi z matowaniem skóry.
Kupiłyście ostatnio spontanicznie jakąś nowość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz