Czyli jeden z rzadkich postów, w
których chwalę się zużytymi kosmetykami. Zazwyczaj puste
opakowanie od razu ląduje w śmieciach, inaczej staje się kocią
zabawką. Dzięki temu odkryłam co prawda, jaki dźwięk wydaje
antyperspirant Garniera toczony po panelach o drugiej nad ranem, jest
to jednak wiedza bezużyteczna. Tym razem jednak się zawzięłam,
wykombinowałam gdzie pochować puste opakowania i oto jest!
A zatem, bez próżnej gadaniny:
Isana żel pod prysznic limitowana
edycja wiosenna. Według producenta pachnie kwiatami maku, według
mnie świeżym sokiem jabłkowym. Poza tym to typowy isanowy żel pod
prysznic, nie robi krzywdy, ani nie pomaga. Z chęcią kupię
ponownie, dla zapachu.
Dove Daily Care 2 w 1. Idealny na
poranki, kiedy człowiek się spieszy. Spektakularnych efektów nie
zauważyłam, ale też nie oczekiwałam.
Nivea Natural fresh 48h. Próbowałam
wrócić do dezodorantów w sprayu, ale ten to jedna wielka pomyłka.
Nie chronił ani trochę.
Dove Original. Kupiony jako zastępstwo
dla bublowatej Nivei. Całkiem przyjemny dezodorant, chroni
przyzwoicie, aczkolwiek nie daje sobie rady w ekstremalnych
warunkach. Z drugiej strony producent nie obiecuje gruszek na
wierzbie, za to wielki plus.
Ziaja, krem na noc z witaminą C.
Opisywany TU. Już mam kolejną tubkę, nie wyobrażam sobie
wieczornej toalety bez niego.
Lierac płyn micelarny. Otrzymałam go
w Glossyboxie. Sympatyczny, ładnie pachnie, nieźle zmywa makijaż,
rozmiar idealny na wyjazdy. Znam jednak porównywalnie skuteczne a
tańsze micele, więc raczej nie wrócę.
Ziaja, krem nawilżająco- matujący
25+. Bardzo go lubię, mój kot lubi jeszcze bardziej- ja lubię
działanie, kociasty zapach. Jak dla mnie jeden z najlepszych kremów
nawilżających, które nie obciążają skóry, matuje też nieźle.
Już mam kolejne opakowanie.
Yves Rocher, żel pod prysznic o
zapachu werbeny. Idealny na wyjazdy, bo można myć nim włosy.
Używałam go głównie w upały po przyjściu do domu, świeży
zapach stawiał mnie na nogi.
I to by było na tyle. W lipcu ambitnie
chcę zużyć coś z kolorówki i uszczuplić moje zapasy mazideł do
ciała. Dwa masła i balsamy to o dwa za dużo.
A jak Wam poszło denkowanie?