Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampon. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 30 czerwca 2013

Denkujemy za używanie

Czyli jeden z rzadkich postów, w których chwalę się zużytymi kosmetykami. Zazwyczaj puste opakowanie od razu ląduje w śmieciach, inaczej staje się kocią zabawką. Dzięki temu odkryłam co prawda, jaki dźwięk wydaje antyperspirant Garniera toczony po panelach o drugiej nad ranem, jest to jednak wiedza bezużyteczna. Tym razem jednak się zawzięłam, wykombinowałam gdzie pochować puste opakowania i oto jest!
A zatem, bez próżnej gadaniny:


Isana żel pod prysznic limitowana edycja wiosenna. Według producenta pachnie kwiatami maku, według mnie świeżym sokiem jabłkowym. Poza tym to typowy isanowy żel pod prysznic, nie robi krzywdy, ani nie pomaga. Z chęcią kupię ponownie, dla zapachu.
Dove Daily Care 2 w 1. Idealny na poranki, kiedy człowiek się spieszy. Spektakularnych efektów nie zauważyłam, ale też nie oczekiwałam.
Nivea Natural fresh 48h. Próbowałam wrócić do dezodorantów w sprayu, ale ten to jedna wielka pomyłka. Nie chronił ani trochę.
Dove Original. Kupiony jako zastępstwo dla bublowatej Nivei. Całkiem przyjemny dezodorant, chroni przyzwoicie, aczkolwiek nie daje sobie rady w ekstremalnych warunkach. Z drugiej strony producent nie obiecuje gruszek na wierzbie, za to wielki plus.
Ziaja, krem na noc z witaminą C. Opisywany TU. Już mam kolejną tubkę, nie wyobrażam sobie wieczornej toalety bez niego.
Lierac płyn micelarny. Otrzymałam go w Glossyboxie. Sympatyczny, ładnie pachnie, nieźle zmywa makijaż, rozmiar idealny na wyjazdy. Znam jednak porównywalnie skuteczne a tańsze micele, więc raczej nie wrócę.
Ziaja, krem nawilżająco- matujący 25+. Bardzo go lubię, mój kot lubi jeszcze bardziej- ja lubię działanie, kociasty zapach. Jak dla mnie jeden z najlepszych kremów nawilżających, które nie obciążają skóry, matuje też nieźle. Już mam kolejne opakowanie.
Yves Rocher, żel pod prysznic o zapachu werbeny. Idealny na wyjazdy, bo można myć nim włosy. Używałam go głównie w upały po przyjściu do domu, świeży zapach stawiał mnie na nogi.

I to by było na tyle. W lipcu ambitnie chcę zużyć coś z kolorówki i uszczuplić moje zapasy mazideł do ciała. Dwa masła i balsamy to o dwa za dużo.
A jak Wam poszło denkowanie?  

niedziela, 14 kwietnia 2013

Prowansalskie sekrety


Bardzo lubię szampony Garniera. Wiem, że nie są niczym specjalnym, ale co poradzę? Mam przynajmniej jeden kosmetyk, który mogę kupić ot tak, w każdym sklepie.
zdjęcie znalezione w Sieci

Jakiś czas temu Garnier wypuścił nową serię Sekrety Prowansji, zawierającą olejki eteryczne oraz dobroczynne olejki i ekstrakty. Linia składa się z trzech kolorów: lawendowego, do włosów normalnych i matowych, morelowej dla włosów z tendencją do przesuszania i wersji rozmarynowej do włosów normalnie normalnych.
Przetestowałam do tej pory na sobie dwa szampony, rozmarynowy i lawendowy, oraz brzoskwiniową odżywkę. Szampony są przezroczyste, barwiona jest tylko butelka, bardzo dobrze się pienią. Odżywka jest trochę gęstsza niż Drożdże piwne& Granat, więc nie wylewa się z butelki i lepiej trzyma włosów.

obecnie używam lawendowego szamponu i morelowej odżywki. Na zdjęciu widać, że tylko butelka szamponu ma piękny lawendowy kolor, sam szampon jest bezbarwny.
Jak działają? Jak wszystkie szampony Ultra Doux, czyli dobrze. Włosy po umyciu są czyste i świeże, odżywka rzeczywiście ułatwia rozczesywanie. Czy sprawdzą się do włosów farbowanych albo zniszczonych z innego powodu? Chyba nie, skoro odpowiadają moim normalnym/przetłuszczającym się, ale pewności nie mam.
To co je wyróżnia, to zapachy. Bardzo intensywne, nie wszystkim ta moc może odpowiadać. Lawendowy pachnie cudnie, ale to taka kolońska lawenda, dużo mniej słodka niż w płynach do kąpieli czy kremach do stóp. Morelowa pachnie soczystymi morelami, ale znowu nie jest to słodki zapach. Rozmarynowy szampon pachniał bardzo świeżo i ziołowo, ale nie trawiaście, jeśli wiecie co mam na myśli.
Osobiście bardzo mi te wersje zapachów odpowiadają, a jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że ze sobą współgrają i używanie szamponu z innej linii niż odżywka nie czyni smrodku. Działanie kosmetyków również mi się podoba, więc pewnie przez chwilę pozostanę im wierna. 

Próbowałyście nowości Garniera? Co o nich sądzicie?

sobota, 4 lutego 2012

Co się skończyło w styczniu

Dziś będę miła. 
Pokażę Wam co zużyłam w styczniu, ale ani słowem nie wspomnę o obietnicach producentów i  czy są one na wodzie pisane, czy może jest w nich ziarno prawdy. 


Isana żel pod prysznic Witaminy&Jogurt - pachnie jak sok Kubuś, który uwielbiam, więc używało mi się go bardzo przyjemnie. Dość wodnisty i niezbyt wydajny, ale za tę cenę moge to przeżyć.
Timotei szampon Świeżość&Czystość - takie zwyklaczek do codziennego mycie włosów. Lubię tę firmę, często do niej wracam, ale następnym razem wybiorę inny wariant.
Soraya, żel do twarzy - opisany całkiem niedawno TU
Orginal Source płyn do kąpieli Lawenda&Drzewo Herbaciane - jest świetny. Dobrze się pieni, piana długo się utrzymuje. Spotkałam się z opinią, że pachnie jak kulki na mole, mi akurat lawenda z ziołowymi nutami pasuje, ale czujcie się ostrzeżone! Jedyna wada, wygląda jak denaturat w butelce od śmietany (czy ktoś je jeszcze pamięta?).
Garnier Mineral Care antyperspirant 48h Extra Care- działa. Może nie 48h, tyle nie wytrzymałam, ale cały dzień, czyli jakieś 12h na pewno. Plus za neutrakny zapach i niebrudzenie ubrań.
Bielenda Czarna Oliwka masło do ciała - fajne, ale wolę te z Ziai. Nie mam mu nic do zarzucenia, ale raczej nie kupię ponownie, nie zachwyciło mnie. Zdecydowanie nie podobają mi się nowe opakowania kosmetyków Bielendy,

Jak widać w styczniu zużyłam wyłącznie rzeczy bardzo przeciętne, codziennego użytku. Nie ma zachwytów, ale nie ma też płaczu i zgrzytania zębów. Wymienione produkty zapewne jeszcze nie raz zagoszczą w mojej łazience, ale nieprędko. Mają przecież tyle zamienników!

niedziela, 1 stycznia 2012

Grudniowe zużycia

Czy jest tego dużo? Sama nie wiem. Według mnie, poszlo mi całkiem nieźle, nawet udalo mi się zużyć coś z kolorówki:


- żel do mycia twarzy Be Beauty- opisany przeze mnie TU
- balsam oliwkowy Yves Rocher - bardzo sympatyczny, ale na zimę nieco za lekki
- tonik Clinique 3 steps- mój KWC, Graal Kosmetyczny czy jakkolwiek chcecie go nazwać. Uwielbiam go  za cuda, jakie wyczynia z moją skórą i juz się szykuję do kupna kolejnej butelki.
- Joanna szampon, druga butelak, trzeciej zapewne szybko nie kupię. Nie jest  zły, ale w zimie wolę szampony zapewniające lepszą ochronę przed czynnikami zewnętrznymi.  Nawet takiej przy takiej pogodzie jak dziś.
- anyperspirant Lady Speed Stick- ot, dezodorant. Ani nie zachwyca ani nie zniechęca, porządny przeciętniak.
- Maybelline tusz do rzęs Colossal - bardzo go lubię, na pewno do niego wrócę. Nie przeszkadzała mi ani duża szczoteczka, ani to, że tusz na początku był bardzo mokry.
- Essence All eyes on me - wysechł, zaczął podrażniać oczy, po prostu całym sobą mówił, że jego czas dobiegł końca. Szkoda, bo bardzo go lubiłam. Zielony odcień wycofano ze sprzedaży, nad czym bardzo ubolewam, bo ciężko ten kolor znaleźć.

sobota, 5 listopada 2011

Łazienka Project i zużycia

Po miesiącu projektu łazienkowego udało mi się zużyć jedna trzecią Honey I washed the kids i może dwadzieścia procent galaretki Lushowej, a także zupełnie wykończyłam trzy produkty.

  • żel Be Beauty Japonia – o którym już pisałam w ulubieńcach sierpnia. Podtrzymuję wszystko co tam napisałam.
  • Orginal Source płyn do kąpieli – kupię kolejną butelkę jak tylko skończę projekt. To jak kąpiel w rozpuszczonych czekoladkach After Eight.
  • Peeling żurawinowy TBS- do pustego opakowania przelałam trochę peelingu mango i zostawiłam u rodziców. Zdążyłam tuż przed pojawieniem się nowej świątecznej kolekcji w The Body Shop.
Na wykończeniu znajduje się już żel Adidasa, zostały może dwa użycia, ale nad nim pracuje TŻ.
Oprócz tego zużyłam w październiku:


  • mleczko Garnier podstawa pielęgnacji – bardzo je lubię. Pachnie świeżo, usuwa wszystko co powinien. Więcej od mleczka kosmetycznego nie wymagam. Jak widac po opakowaniu, wycisnęłam do ostatniej kropli.
  • Szampon wzmacniający Joanna – na początku nie spodobał mi się, włosy po nim były przyklapnięte i splątane. W miarę zużywania pokazał swoje zalety, włosy stały się milsze w dotyku i lepiej wyglądały.
  • Masło do ciała Duo Macadamia z TBS – ciekawy pomysł i fajny kosmetyk, ale ciężko było wydobyć końcówkę kosmetyku. Z chęcią kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie lżejszej części kosmetyku.
  • Próbka BB kremu Missha – bardzo przypadł mi do gustu, zastanawiam się nad pełnowymiarowym opakowaniem.
  • Zmywacz Sensique- buteleczki brak, bo wraz z odlewką Nailty została u rodziców. Nie polecam, działa słabo musiałam się nieźle namęczyć by zmyć lakier.
Na razie to wszystko. Nie jestem może przodownikiem zużywania, ale co tam :). Mam nadzieję, że w listopadzie pójdzie mi lepiej. 

środa, 7 września 2011

Alterra Łagodny szampon Migdały i Jojoba



To ostatnia recenzja Alterry na jakiś czas, obiecuję :).
Szampon kupiłam razem z chusteczkami, chciałam spróbować szamponu bez silikonów i olejów mineralnych. Na resztę przechwałek producenta nie zwróciłam uwagi, choć zapewne wiele osób ucieszy znaczek vegan na butelce(nie jestem anty, po prostu nie zwracam uwagi na takie rzeczy w szamponach).
Szampon pachnie... tak jak chusteczki i peeling, ale o frapującym zapachu tej serii już pisałam. Ma galaretowatą konsystencję, na początku nie wiedziałam ile go wylewać na dłoń, ale szybko doszłam do tego metodą prób i błędów.
Na początku nie byłam z niego zbyt zadowolona- włosy były czyste, ale oklapnięte, zwisały dość smętnie. Producent zapewnia, że migdały i jojoba otworzą na naszych włosach film ochronny, podejrzewam, że to jego sprawka. Mam cienkie, choć gęste, włosy, objętość to jeden z moich priorytetów, byłam więc bardzo niezadowolona. Pod koniec butelki zauważyłam, że jakby mniej się przetłuszczają, ładniej błyszczą, widać nie taki ten film straszny. Skóra głowy też odpoczęła.
Podsumowując, Migdały&Jojoba to dobry szampon, za rozsądną cenę. Nie zachwycił mnie, nie kupię drugiej butelki na razie, ale wiem, że w razie czego jest na półce w każdym Rossmannie.
A jakie Wy macie doświadczenia z Alterrą?