Notki z ulubieńcami zazwyczaj pojawiają się na początku
miesiąca, zaraz po denkach. Moi to bardziej ulubieńcy na upały niż konkretnego
miesiąca.
Nie wiem jak Wy, ale jako istota zimnolubna temperaturę
powyżej 25 stopni znoszę ciężko. Jestem podminowana, a moje moce umysłowe
spadają do poziomu pelargonii (pod tym względem jestem bardzo podobna do
Detrytusa ze Świata Dysku). W związku z tym, wszystko co orzeźwiające,
chłodzące etc. ma u mnie dodatkowego plusa.
Po kolei:
1.
Maseczka Montagne Jeunesse Tea tree face spa. Maseczka świetnie odświeża skórę, zmniejsza widoczność porów i
sprawia, że cera wygląda na wypoczętą. Pachnie trochę miętą, trochę ziemią. I cudownie
chłodzi. Polecam serdecznie, jednak namawiam do wykonania testu alergicznego
przed użyciem.
2.
Masło do ciała TBS o zapachu klementynek. Szybko
się wchłania, nie lepi, nie maże, nawilża w sam raz. Zapach długo zostaje na
skórze, więc w naprawdę leniwe dni można się obejść bez dodatkowych perfum.
3.
Żel pod prysznic Yves Rocher o zapachu zielonej
herbaty. Bardzo lubię wszystkie ziołowe żele z tej serii, przekonałam się nawet
do bambusowego.
4.
L’Oreal Caresse. Świetne połączenie szminki z
balsamem nawilżającym, podobne do Revlonowych masełek, ale wersja L’Oreala
bardziej mi odpowiada. Kolor jest delikatny, ale widoczny, a poprawek można
dokonywać nawet bez lustra.
5.
Mgiełki do ciała. Kiedy jest bardzo gorąco,
unikam perfum. Za to mgiełki bardzo lubię. Obecnie używam na zmianę dwóch-
Bath&Body Works oraz Victoria’s Secret. Zapachowo bardziej podoba mi się
wiktoriowa, ale trwałość jest właściwie żadna, wymaga aplikacji niemal co
godzinę. B&BW o wiele dłużej utrzymuje się na skórze.
Macie swoich ulubieńców na upały?
Macie swoich ulubieńców na upały?