wtorek, 27 grudnia 2011

Zużyłam i jestem dumna Be Beauty Pure Effect

Żel zakupiony z czystej niepohamowanej ciekawości w czasie ostatniej wizyty w Biedronce. Dostępna jest jeszcze wersja niebieska, do cery normalnej, jak sądzę, oraz słynny micel. Podejrzewam też istnienie wersji do cery suchej, ale nie widziałam.

zdjęcie zrobione przed Świętami, dlatego w tubce coś jeszcze jest. Nie oszukuję ;)
Co nam obiecuje producent? Dokładne oczyszczenie z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum, wygładzenie, utrzymanie naturalnego poziomu nawilżenia i lekkie zmatowienie skóry. Produkt zawiera kompleks z łopianu, jałowca, goryczki żółtej, cytryny i tymianku. To wszystko ma zmniejszyć produkcji sebum i działać ściagająco.
Niestety, żel nie pachnie ani ziołowo ani roślinnie, pachnie perfumeryjnie. Konsystencja mi odpowiada, ani za gęsta ani za rzadka, drobinek ścierających jest dość, nie są zbyt ostre. Moja skóra lubi go bardziej niż żel micelarny z tej samej serii.
Żel bardzo porządnie oczyszcza, lekko wygładza, ale spektakularnych efektów nie zauważyłam. Matuje, ale na kilka minut, potem skóra wraca do naturalnego stanu po myciu. Nawilżenie? Nie zauważyłam, natomiast czułam efekt ściągnięcia skóry po myciu.
To kolejny udany zakup z Biedronki. Ocena zapewne byłaby bardziej surowa, gdybym te wszystkie zapewnienia znalazła na tubce kosmetyku za 30zł. ale ten kosztuje 5. Jednak o ile w żel micelarny zaopatrzę się na pewno, jest świetny na wyjazdy, o tyle zielony Be Beauty nie wydaje mi się aż tak niezbędny. Lubię go, ale potestuję coś innego ;)

2 komentarze:

  1. muszę w końcu wypróbować kosmetyki z biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja żelu micelarnego nie polubiłam - dla mojej skóry nie robi nic, nawet jej nie oczyszcza... ten był ok, chociaż na razie chciałabym spróbować olejowania.

    OdpowiedzUsuń