piątek, 31 sierpnia 2012

Paese Showtime

Czyli co było w mojej paczce.
od góry: lakier, róż, cień do powiek, konturówka, błyszczyk, tusz do rzęs
Czarny lakier pękający nr 305 - no cóż, lakier.
Diamentowy cień do powiek nr 11- pachnie cynamonem! Poza tym ma satynowy połysk, a nie widzę brokatu. Dobrze jest.
Konturówka nr 6- kolor ciemny, ale ciekawy. kredka wygląda na miękką.
Rozświetlający róż do policzków nr 24 - w świetle lamp wygląda na bardzo ciemny i zawiera brokat. Może dzienne światło okaże się dla niego łaskawsze?
Błyszczyk Colore Mio nr 504 - cukierkowy róż o zapachu jogurtu waniliowego, w opakowaniu, które daje szanse na zużycie całej tubki.
Tusz do rzęs Supralash nr 01 - ciężko coś o nim powiedzieć na pierwszy rzut oka. Wygląda jak tusz, pachnie jak tusz, smakuje jak... nie, nie wiem jak smakuje.
Ogólnie, jestem zadowolona. Zawartość paczki spełnia moje oczekiwania, kosmetyki są nowe, pełnowymiarowe i z tego roku.
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do kuriera, oszczędził mi stałej dyskusji "ja wożę tylko do 16. A ja pracuję do 17. To Pani odbierze z punktu. Ale punkt tylko do 18."
Brałyście udział w akcji Paese? Dostałyście już swoje paczki? Co sądzicie o zawartości?

sobota, 25 sierpnia 2012

Deep Purple


Dzisiejsza recenzja powstała dzięki Go flatter me, a dotyczy tego maleństwa:

Miyo mini drops No 38 Electric Purple
Lakier Miyo to nasycona kardynalska purpura. Nie przepadam ani za pastelami, ani za nudziakami, zasady jakie kolory należy nosić w lecie mam w nosie, a fiolety i purpury uwielbiam.
Buteleczka jest poręczna, pędzelek choć cienki, całkiem wygodny. Malowanie paznokci to przyjemność.
Lakier tradycyjnie potrzebuje trzech warstw by uzyskać odpowiednie natężenie koloru. Zapewne to zasługa dość wodnistej konsystencji. Być może bardziej doświadczone użytkowniczki osiągną podobny efekt za pomocą dwóch, ale raczej nikt nie zadowoli się tylko jedną. Schnie dość długo, ale jeszcze nie irytująco długo.
Nie zawiera w sobie żadnych niespodzianek- duochromu, brokatu czy innych błysków. Na szczęście, bo kolor sam w sobie zwraca uwagę.

Jedyne zdjęcie na którym odcień jest podobny do siebie. Na pozostałych, wykonanych już po  zakończeniu  malowania i czyszczenia skórek, Electric Purple jest czarny. Więc wybaczcie stan skórek na tym zdjęciu. 

Lakier wytrzymuje dwa- trzy dni, potem zaczyna odpryskiwać, ale testowany był w ciężkich warunkach. Mycie włosów, zmywanie, czesanie kotów, a nawet sprzątanie kuwety. Miło mi donieść, że z każdym z nich poradził sobie bez zarzutu, nawet pył i żwirek nie były w stanie go pokonać.
Polecam i na pewno wypróbuję jeszcze kilka odcieni z tej serii.  

wtorek, 21 sierpnia 2012

Timotei Pure

Klucz to dobre ujęcie
Nie farbuję ani nie prostuję włosów, latem najczęściej obywam się bez suszarki. Od odżywki wymagam by ułatwiała rozczesywanie i pielęgnowała włosy, ale nie potrzebuję głębokiej odbudowy. A że jestem leniem, używanie kosmetyku powinno być przyjemne, by zachęcić mniej do dalszych wysiłków.
Odżywka Timotei z ekstraktem z zielonej herbaty spełnia wszystkie kryteria. Ładnie pachnie, nie jest ani zbyt wodnista, ani za mocno zbita, dobrze się rozprowadza i łatwo spłukuje. Stosowałam ją codziennie, nie obciążyła mi włosów, za to bardzo ułatwiała rozczesywanie. Polubiłam też opakowanie, poręczne, z nakrętką zapewniającą, że w przypadku upuszczenia butelki, nie stracimy połowy kosmetyku.

Zadzwiająco latwy w obsłudze i poręczny korek.

Jedyna wada to nieprzezroczyste opakowanie, które wręcz uniemożliwia sprawdzenie, ile odżywki jeszcze zostało. Koniec nadchodzi cicho i niespodziewanie, dzisiaj podczas porannego mycia włosów odkryłam, że nie mam już odżywki.
Być może odżywka nie będzie dostatecznie odżywcza dla bardziej zniszczonych włosów, ale ciężko mi ocenić.