niedziela, 11 grudnia 2011

Największe rozczarowanie i najlepsza niespodzianka


niestety, przy tym zdjęciu mój aparat postanowił umrzeć.
Jak tylko zacznie znowu działać, wymienię je na lepsze.

Zdarzyło Wam się odkryć podczas wyjazdu, że na gwałt potrzebujecie jakiegoś kosmetyku? Właśnie to spotkało mnie w listopadzie. Pomalowałam przed wyjazdem paznokcie lakierem True Love z limitki Vampire's Love Essence (o nim innym razem) i dzień później okazało się, że muszę go zmyć. Szybka wyprawa do drogerii, przegląd półek i zdecydowałam się na Wibo Express Growth- piękny fioletowo-niebieski duochrom(niestety, numerek już się starł, a na stronie Wibo nie ma informacji).

Tak wyglądał w świetle lamp.
I w świetle dziennym.
I łazienkowym.

Natomiast na paznokciach pokazała się metaliczna lawenda. Ładna, ale płaska i zdecydowanie nie fioletowo-niebieska. Rozczarowana kolorem, ale uradowana aplikacją(jedna warstwa wystarczy w zupełności), postanowiłam dać lakierowi jeszcze jedną szansę rano. Malowałam paznokcie późno, może to łazienkowa lampka przekłamuje?
Niestety, rano kolor wyglądał tak samo.

Potem odkryłam, że odcień, choć z buteleczkowym duochromem nie ma nic wspólnego, jest jednak całkiem fajny. W zależności od światła mam na paznokciach lawendę, fiolet, niebieski albo szary. Lakier wytrzymuje dwa-trzy dni bez żadnych wspomagaczy, potem ścierają się końcówki. Dzięki kryciu, łatwo go jednak odświeżyć.

Ogólnie, polecam- za niewielką cenę otrzymujemy naprawdę dobry produkt. Nie wiem, jak jest z innymi odcieniami Wibo i czy jakość jest taka sama, ale ten kolor bije na głowę większość posiadanych przeze mnie lakierów Essence.

Korzystacie z lakierów Wibo? Co o nich sądzicie? Które odcienie polecacie?

2 komentarze:

  1. Musze się skusić na ten lakier.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam kilka kolorków z tej serii ale trwałość żadnego z nich niestety nie powala...

    OdpowiedzUsuń