Wróciłam z czterodniowego wojażu. Do Schleckera nie dotarłam, trochę z własnej winy, trochę z winy pracy, ale postanowiłam sobie to odbić wyprawą do drogerii osiedlowej. Jak wiadomo, taka wyprawa jest dopiero ekscytująca, nigdy nie wiadomo na co się trafi.
A oto co zdobyłam:
Pomadka ochronna firmy Melisa. Zgodnie z wszelkimi prawa Murphy'ego była to jedyna opcja dostępna w drogerii, a moje usta wołały o pomoc. Całkiem sympatyczna i na pewno parę słów o niej napiszę.
Vipera Matujący Transparentny puder 011. Podobno cera po nim ma być jak alabaster. Zobaczymy. Jak widać, nadal zamknięty, najpierw chcę wykończyć mozaikę z Basic.
Vipera Cream Color nr 26 ostatnia sztuka, obudził się mój instynkt łowcy. Bardzo mi odpowiada kolor, trwałość też. Co do właściwości nawilżających, muszę ją dłużej potestować.
A jak Wam minął ten tydzień?
ta pomadka z vipery jest świetna, mam oczywiście inny kolor :)
OdpowiedzUsuńTu Domi.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że mi kiedys ta pomadka ochronna uratowała usta. W Px było tak suche powietrze od klimy, że gdyby nie ona, ciurkałaby mi krew/ To jedna z lepszych p[pomadek, jakich miałam okazję używać :)
Zawsze podobał mi się ten puszek od pudru Vipery...
OdpowiedzUsuńciekawe jak puder będzie się sprawował :)
OdpowiedzUsuń