Dziś będę miła.
Pokażę Wam co zużyłam w styczniu, ale ani słowem nie wspomnę o obietnicach producentów i czy są one na wodzie pisane, czy może jest w nich ziarno prawdy.
Isana żel pod prysznic Witaminy&Jogurt - pachnie jak sok Kubuś, który uwielbiam, więc używało mi się go bardzo przyjemnie. Dość wodnisty i niezbyt wydajny, ale za tę cenę moge to przeżyć.
Timotei szampon Świeżość&Czystość - takie zwyklaczek do codziennego mycie włosów. Lubię tę firmę, często do niej wracam, ale następnym razem wybiorę inny wariant.
Soraya, żel do twarzy - opisany całkiem niedawno TU
Orginal Source płyn do kąpieli Lawenda&Drzewo Herbaciane - jest świetny. Dobrze się pieni, piana długo się utrzymuje. Spotkałam się z opinią, że pachnie jak kulki na mole, mi akurat lawenda z ziołowymi nutami pasuje, ale czujcie się ostrzeżone! Jedyna wada, wygląda jak denaturat w butelce od śmietany (czy ktoś je jeszcze pamięta?).
Garnier Mineral Care antyperspirant 48h Extra Care- działa. Może nie 48h, tyle nie wytrzymałam, ale cały dzień, czyli jakieś 12h na pewno. Plus za neutrakny zapach i niebrudzenie ubrań.
Bielenda Czarna Oliwka masło do ciała - fajne, ale wolę te z Ziai. Nie mam mu nic do zarzucenia, ale raczej nie kupię ponownie, nie zachwyciło mnie. Zdecydowanie nie podobają mi się nowe opakowania kosmetyków Bielendy,
Jak widać w styczniu zużyłam wyłącznie rzeczy bardzo przeciętne, codziennego użytku. Nie ma zachwytów, ale nie ma też płaczu i zgrzytania zębów. Wymienione produkty zapewne jeszcze nie raz zagoszczą w mojej łazience, ale nieprędko. Mają przecież tyle zamienników!
Orginal Source - fajna stylistyka opakowań, zapach niestety takie sobie ;) ale wydajność! ta jest kiepściutka (mi ten płyn wystarczył na 3-4 zastosowania).
OdpowiedzUsuńZa to Isanę bardzo lubię i też właśnie wykończyłam opakowanie
Orginal Source płyn do kąpieli muszę na niego zapolować na jakieś promocji :)
OdpowiedzUsuńżel z isany często u mnie gości :)
OdpowiedzUsuńlubię ten żel z isany :) jak nie mam pomysłu na nic innego, to kupuję.
OdpowiedzUsuń