Całość ma pastelowo
jagodowy kolor i jest zamknięta w buteleczce. Materiał z którego wykonano
opakowanie jest dość twardy, ale do tej pory nie miałam problemów z wydobyciem
kosmetyku. Większe kłopoty napotkałam przy pierwszym otwieraniu „dziubka” i
nadal potrzeba całkiem dużej siły by go otworzyć. Z jednej strony, to problem,
z drugiej zwiększa moje zaufanie do przewożenia balsamu. Jest duża szansa, że
nie rozleje się po całej walizce.
Konsystencją i działaniem
bardzo przypomina balsamy z Yves Rocher, te z serii Plaisirs Nature. Jeśli więc
kosmetyki YR są dla którejś z Was za słabe, balsamy B&BW też zapewne się
nie sprawdzą. Proponowałabym raczej masło do ciała albo balsam w tubce. Dla
mnie nawilżanie jest wystarczające. Poza tym, Dark Kiss sprawia, że skóra od
razu robi się gładsza i bardziej aksamitna, więc na wielkie wyjścia czy randki
jest idealny.
Według producenta Dark
Kiss pachnie uwodzicielskimi jagodami, kadzidłem i piżmem, by rozbudzić zmysły.
Kiedy pierwszy raz go użyłam i wyszłam z łazienki taka zmysłowo pachnąca, mój
TŻ(będący w drugim pokoju) stwierdził:
„Kochanie, co tak ładnie
pachnie? Jak ta owocowa guma z dzieciństwa.”
No i tyle było z
uwodzicielskich i zmysłowych jagód.
Podoba mi się zapach
balsamu, ale jest dość intensywny i lubi zostawać na pościeli i ubraniach. Podobnie
ma Twilight Woods (o nim innym razem), więc radzę porządnie obwąchać kosmetyk
przed kupnem, a jeszcze lepiej przetestować na skórze.
Uuuu, pieknie, musze odwiedzic B&BWbedac w Pl
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach gumy balonowej, ale do B&BW mi nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńnie lubię jak zapach balsamu zbyt długo się utrzymuje na skórze zwykle staje się to dla mnie męczące - faceci to potrafią zmysłowo coś określić ;)
OdpowiedzUsuńOj zapach musi być śliczny :)
OdpowiedzUsuń