Nie
wiem jak Wy, ale ja zazwyczaj udając się w podróż czegoś
zapominam. Jadąc na Święta do domu zapomniałam żelu do twarzy.
Uznałam, że to świetna okazja by spróbować czegoś nowego. W
drogerii dotarło do mnie, że nigdy nie używałam produktów firmy
Soraya.
Nic.
Nigdy.
A
zatem kupiłam żel do twarzy, tonik i peeling. O peelingu opowiem
Wam innym razem, tym bardziej, że nadal mam go sporo. Żel natomiast
właśnie się kończy, postanowiłam więc poświęcić mu notkę.
Ale
najpierw oddajmy głos producentowi:
Przeznaczony
jest do każdego rodzaju skóry, która potrzebuje doskonałej
pielęgnacji oraz skutecznej ochrony przeciwstarzeniowej. Idealnie
oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i makijażu, pozostawiając ją
czystą i aksamitną w dotyku. Bogata receptura żelu oparta jest na
najwyższej jakości Bio-składnikach, które charakteryzują
się wysoką aktywnością biologiczną. Bio-Witaminy posiadają
intensywne działanie odżywcze i ujędrniające. Pobudzają i
wzmacniają skórę, dzięki czemu może się ona oprzeć szkodliwym
wpływom czynników zewnętrznych i oznakom starzenia
się. Bio-Minerały stymulują
wzrost energii w komórkach oraz odpowiadają za prawidłowy przebieg
procesów regeneracyjnych skóry. Usuwają oznaki zmęczenia i
stresu, przywracając skórze witalność jędrność oraz blask.
Działanie nawilżająco-łagodzące zapewniają Bio-Sacharydy,
które tworząc delikatny film ochronny, który zapobiega nadmiernej
utracie wody z naskórka. Żel pozostawia skórę idealnie
oczyszczoną, pełną blasku, energii i świeżości.
Jejku
jej, jakie ja cudo kupiłam. Zmywa makijaż, oczyszcza, nawilża,
ujędrnia, wzmacnia, usuwa oznaki stresu. A moja głupia cera się na
nim nie poznała i za nic nie chce wyglądać tak jak powinna.
Jak
to wygląda, każdy widzi, tubka, stawiana za zakrętce, ozdobiona
zielono-niebieską grafiką, wszystkie informacje czytelnie i jasno
podane. Żel pachnie kwiatowo, zapach jest dość intensywny, tak
samo pachnie tonik.
Jak
działa? I dobrze i źle. Owszem, makijaż zmywa, ale nie daje sobie
rady z tuszem do rzęs, ani z kredką. Oczyszczanie dla mojej cery
okazało się niewystarczające, nie jest to może inwazja, ale
nieprzyjaciel rozpoczął zdecydowane działania zaczepne. Nie jest
to kwestia zapchania, ale zbyt słabego działania. Za to skóra
czuje się świetnie, po myciu nie czuję pieczenia ani ściągnięcia,
klimatyzacja i mróz też nie dają się we znaki.
Prawdopodobnie
kupię ten żel ponownie i będę używać na zmianę z czymś
bardziej... wypryskomorderczym, na przykład z tonikiem Clinique.
Podoba mi się poziom nawilżenia i ukojenia, no i moim wieku
wszelkie obietnice działania przeciwstarzeniowo są na plus.
Jeśli
szukacie czegoś nawilżającego, co sprawi, że Wasza skóra będzie
się czuła dobrze, polecam. Ale jeśli potrzebujecie głębszego
oczyszczania, to żel Sorai (??) może okazać się niewystarczający.
z bielendy serdecznie polecam ci algi. są genialne!
OdpowiedzUsuń