Konsystencją przypomina owocowe
peelingi z TBS, taka galaretka, świetna do stosowania na sucho, ale
na mokro też można, choć wtedy działa słabiej. Producent
obiecuje nawilżenie, oraz rozprawia na etykietce o dobroczynnym
działaniu borówek i porzeczek, aczkolwiek nigdzie nie pisze wprost,
że produkt ma działanie ujędrniające.
Nie podrażnia skóry, można po nim
nie użyć balsamu, chociaż nie polecam. Łatwo się spłukuje i
szybko usuwa z wanny. Jestem zadowolona z efektów, a w przełożeniu
na cenę, są one prawie spektakularne.
Ale to kolejny produkt Be Beauty gdzie
mam problem z zapachem. Nie tak ekstremalny jak z azjatycki masłem,
ale poważny. Otóż kosmetyk pachnie dżemem truskawkowym by w pół
tonu zaśmierdzieć tanią chińską zabawką. Fuuj. Naprawdę nie
tego szukam w kosmetyku.
Postanowiłam kupić sobie zastępcę i
w promocji nabyłam peeling solny Dax. Ten pachnie przyjemnie
porzeczkami, ma konsystencję bardzo gęstej galaretki i piękny
fioletowy kolor. W kontakcie z wodą lekko się pieni. Tyle jego
zalet. Drobinki peelingujące wcale nie są takie drobne, jest ich
mało i trzeba się nieźle namęczyć, żeby coś zetrzeć.
Natomiast kiedy opadną na dno wanny, kryształki mają wszystkie
właściwości ostrego piasku. Tylko pod prysznic.
Dodatkowo kosmetyk otula skórę tłustą
warstwą, być może potrzebną w przypadku skóry bardzo suchej, ale
mi ona na nic. Wolałabym, że produkt zajął się raczej usuwaniem
starego naskórka, niż udawał że nawilża.
Akurat mi peeling z Be Beuty odpowiada :) Nie zdziera mi skóry, a biorąc pod uwagę moją alergię i zatkane zatoki, zapach nie jest jakoś bardzo nieprzyjemny ;) Biorąc pod uwagę, że ma więcej zalet, jestem w stanie przeboleć tę drobną niedogodność :D
OdpowiedzUsuńJa, niestety, na niektóre zapachy jestem nadwrażliwa. Peelingu akurat jeszcze moge używać, ale wspomnienie masła do tej pory wywołuje u mnie ciarki :].
Usuń