Mam nadzieję, że miałyście udane
Święta. Ja niezbyt, z powodów o których wolę nie mówić. Stąd
pustki w Teatrzyku, dopiero teraz mam szansę ogarnąć wszystkie
zaległe sprawy i siebie. Liczę jednak, że ostał mi się choć
jeden cierpliwy widz i dla niego właśnie: Blogbox.
Nie zdążyłam jeszcze napisać
recenzji wszystkich produktów z poprzedniego, a już Tosiaczek
obdarowała mnie nowymi zabawkami. Wszystko dostarczył pan
listonosz, widok u mnie raczej rzadki. Całość była zapakowana w
solidne różowe pudełko(z którego bardzo się Tytus ucieszył), a
oprócz tego, Tosia dołączyła nadzwyczaj miły list i kartkę z
życzeniami świątecznymi.
Oto co dostałam:
Z wielką chęcią pozwolę Awokadowemu
masłu zetrzeć złe wrażenie po oliwkowym poprzedniku, a serię
Ogórek&Limonka bardzo lubię. Tak jak lubię orzeźwiające
zapachy żeli Orginal Source, a wszelkie „pierdółki” do kąpieli
uwielbiam. Wyzwaniem będzie na pewno sypki cień Vipery(kolor jest
piękny, ale ilość brokatu przeraża. Gdzie ja go będę nosić?),
ale przez to jest tym bardziej interesujący. Balsam do ust z W7
urzeka opakowaniem i truskawkowym zapachem!
W pudełku była jeszcze misiowa
świeczka z Rossmanna (wreszcie ją mam!), ale już ją wypaliłam.
Jeszcze raz dziękuję Ci, moja droga,
za Boxa! Jest super!
Głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki z masełka do ciała na pewno będziesz zadowolona ;)
Kamień z serca, że boksik dojechał, bo już siałam panikę w domu :) Cieszę się, że przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuń