Zmęczona podróżą, sięgnęłam po moje znajomy słoik z myślą "nie lubię cię, ale cię zużyję", odkręciłam i oto co ukazało się mym nieco przekrwionym oczętom:
Na początku lekko zdębiałam, przecież żółty on nie był. Potem dotarło do mnie, że widzę nie tylko żółć ale i jakieś grzybki.
Nie mogę sobie przypomnieć, czy peeling był zabezpieczony sreberkiem czy tylko zakrętką, więc nie wiem czy feler powstał na taśmie produkcyjnej czy w drogerii. Bo rodziców łazienkę uniewinniam od razu, skoro inne kosmetyki wytrzymują w niej kilka miesięcy w stanie niezmienionym, ten też powinien. .
O kurcze... Nigdy nie miałam takiej przygody...
OdpowiedzUsuńWTF?! To naprawdę wygląda słabo...
OdpowiedzUsuńNo dziwnie,że się zepsuł ;( Teraz tylko do kosza się nadaje.
OdpowiedzUsuńByć może peeling się rozwarstwił, wtedy obstawiam, że to żółte to tłuszcz. Dziwna sprawa, zazwyczaj te mniej higieniczne kosmetyki, czyli te bez pompki, nie w tubce itd. mają więcej konserwantów i nie powinno się nic takiego dziać...
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie takiej sytuacji z kosmetykami i obym takich przygód nie miała
OdpowiedzUsuńO kurcze, nic takiego mi się nigdy nie zdarzyło... Chyba po prostu bym to wyrzuciła.
OdpowiedzUsuńCoś dziwnego... W sumie nawet od wilgoci nie powinno nic takiego powstać, chyba, że peeling miał faktycznie jakąś wadę. Też nigdy mi się nic takiego nie zrobiło O.o
OdpowiedzUsuńWyrzuć i omijaj szerokim łukiem. Brr :/