Notka, którą czytasz została napisana z wyprzedzeniem. Z różnych powodów nie mogę blogować na bieżąco, a nie chcę by blog porastał kurzem.
Jeśli z jakiego powodu chcesz się ze mną skontaktować,zostaw proszę komentarz. By nie przegapić żadnego komentarza, włączyłam moderację postów
Zgodnie z prawem Murphy'ego po ciepłym
letnim tygodniu mamy deszczowy zimny weekend. Miałam spędzić ten
dzień w parku, ale skoro pogoda jest przeciwko mnie, dokarmię nieco
bloga.
Masło do ciała Bielenda Awokado
otrzymałam w Blogboxie od Tosiaczka. Przyznam, że kilka razy
przyglądałam mu się wcześniej w drogeriach, ale nie mogłam się
zdecydować. Takie sobie wspomnienia po oliwkowym poprzedniku, i jak
może pachnieć coś z awokado? Bałam się mdłego roślinnego
zapachu.
No ale skoro dostałam, to testujemy. A
konkurencja była silna, w tym czasie dorwałam się do produktów
Balea, które w większości pachną upojnie.
Opakowanie masła to klasyczny
zakręcany słoiczek w mocnym żółtym, wpadającym w pomarańczowy,
kolorze. Widoczne od razu po wejściu do łazienki(jeśli trzymacie
kosmetyki na wierzchu). Praktyczne i dobrze leży w dłoni, nie
miałam problemów z odkręcaniem. Od spodu umieszczono datę
przydatności do użycia.
No ale w maśle do ciała nie chodzi o
opakowanie. Otwieramy i... uderza w nas zapach soczystych melonów.
Zapach jest najpierw dość naturalny, potem dochodzi jakaś słodka
nuta, dzięki czemu całość nie jest mdła. Trochę jak dobre
cukierki owocowe, jest słodko i intensywnie, ale też troszkę
kwaskowato. Dla mnie to duży plus.
Masło jest bladożółte, miękkie i
gęste. To nie jest twarda kostka, jak np. oliwkowe masło TBS, można
w nim bez problemu zanurzyć palce i nabrać odpowiednią ilość.
Rozsmarowuje się gładko, skóra jeszcze chwilę pachnie melonami,
ale zapach dość szybko znika. Co mnie bardzo cieszy, produkt
Bielendy nie zostawia po sobie tłustej powłoki, jedynie to lekkie
uczucie „skóra posmarowana”.
Nawilża bardzo dobrze, być może to
zasługa tego, że produkt przeznaczony jest nie tylko do skóry
suchej, ale i odwodnionej. Co mnie zaskoczyło, to właściwości
kojące. Masło świetnie robi na niewielkie otarcia, podrażnienia
od fiszbin i tym podobne.
Na pewno wrócę do niego nie raz, to
naprawdę dobry produkt. Na lato nieco za ciężki dla mnie, ale
wiosenno-jesienny na pewno. Polecam!
czytałam wiele pozytywnych opni o tym masełku :)
OdpowiedzUsuńOstatnio będąc na zakupach w jednym z marketów mijałam półkę z tymi produktami i się nad nimi właśnie zastanawiałam ;)
OdpowiedzUsuńJa go mam dla mnie pachnie jak guma arbuzowa :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że o nim napisałaś, bo trochę mnie kusi. Może kiedyś zaproszę go do siebie.
OdpowiedzUsuń