sobota, 12 maja 2012

Melonowe awokado na deszczowy dzień

Notka, którą czytasz została napisana z wyprzedzeniem. Z różnych powodów nie mogę blogować na bieżąco, a nie chcę by blog porastał kurzem.
Jeśli z jakiego powodu chcesz się ze mną skontaktować,zostaw proszę komentarz. By nie przegapić żadnego komentarza, włączyłam moderację postów







Zgodnie z prawem Murphy'ego po ciepłym letnim tygodniu mamy deszczowy zimny weekend. Miałam spędzić ten dzień w parku, ale skoro pogoda jest przeciwko mnie, dokarmię nieco bloga.

Masło do ciała Bielenda Awokado otrzymałam w Blogboxie od Tosiaczka. Przyznam, że kilka razy przyglądałam mu się wcześniej w drogeriach, ale nie mogłam się zdecydować. Takie sobie wspomnienia po oliwkowym poprzedniku, i jak może pachnieć coś z awokado? Bałam się mdłego roślinnego zapachu.
No ale skoro dostałam, to testujemy. A konkurencja była silna, w tym czasie dorwałam się do produktów Balea, które w większości pachną upojnie.

Opakowanie masła to klasyczny zakręcany słoiczek w mocnym żółtym, wpadającym w pomarańczowy, kolorze. Widoczne od razu po wejściu do łazienki(jeśli trzymacie kosmetyki na wierzchu). Praktyczne i dobrze leży w dłoni, nie miałam problemów z odkręcaniem. Od spodu umieszczono datę przydatności do użycia.
No ale w maśle do ciała nie chodzi o opakowanie. Otwieramy i... uderza w nas zapach soczystych melonów. Zapach jest najpierw dość naturalny, potem dochodzi jakaś słodka nuta, dzięki czemu całość nie jest mdła. Trochę jak dobre cukierki owocowe, jest słodko i intensywnie, ale też troszkę kwaskowato. Dla mnie to duży plus.

Masło jest bladożółte, miękkie i gęste. To nie jest twarda kostka, jak np. oliwkowe masło TBS, można w nim bez problemu zanurzyć palce i nabrać odpowiednią ilość. Rozsmarowuje się gładko, skóra jeszcze chwilę pachnie melonami, ale zapach dość szybko znika. Co mnie bardzo cieszy, produkt Bielendy nie zostawia po sobie tłustej powłoki, jedynie to lekkie uczucie „skóra posmarowana”.

Nawilża bardzo dobrze, być może to zasługa tego, że produkt przeznaczony jest nie tylko do skóry suchej, ale i odwodnionej. Co mnie zaskoczyło, to właściwości kojące. Masło świetnie robi na niewielkie otarcia, podrażnienia od fiszbin i tym podobne.

Na pewno wrócę do niego nie raz, to naprawdę dobry produkt. Na lato nieco za ciężki dla mnie, ale wiosenno-jesienny na pewno. Polecam!

4 komentarze:

  1. czytałam wiele pozytywnych opni o tym masełku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio będąc na zakupach w jednym z marketów mijałam półkę z tymi produktami i się nad nimi właśnie zastanawiałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja go mam dla mnie pachnie jak guma arbuzowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że o nim napisałaś, bo trochę mnie kusi. Może kiedyś zaproszę go do siebie.

    OdpowiedzUsuń