sobota, 16 marca 2013

Magiczne sztuczki Bell (ale nie takie, jakich byśmy chciały)


Ku mojemu zdumieniu, cały czas ktoś odwiedza tego bloga, mimo że nowej notki nie było tu już ho ho. Ale nastała wiosna, blogerka budzi się ze snu zimowego.
I ma recenzję polskiego kremu BB. No powiedzmy, że kremu i powiedzmy że BB. Oto magiczna sztuczka by Bell!
Od frontu krem BB jak się patrzy
Przekręcamy i nagle mamy... fluid!





























A dla mnie to krem tonujący. No ale nie kłóćmy się o słowa, w końcu nazwa to nazwa, trzeba czytać informacje na pudełku. W każdym razie kosmetyk jest bardzo lekki, na pewno nie da sobie rady z przykryciem większych niespodzianek. 
Tubka jest wygodna i miękka, bez problemu można dozować ilość kremu. Łatwo ją jednak ubrudzić, a doczyścić nie sposób, co widać na zdjęciach. Żeby krem tak trzymał się twarzy. Podoba mi się dozownik.


Chciałam Wam pokazać jak bardzo wybrudził się po zużyciu niemal całej tubki. Moim zdaniem, jest dobrze.
Producent obiecuje, że krem:
Wyrównuje koloryt cery – tak, tu działa naprawdę dobrze. I świetnie dopasowuje się do koloru skóry, chociaż nie wiem coby było, gdybym miała odcień dramatycznie różny od naturalnego kolorytu.
Niweluje niedoskonałości – trochę jakby mniej ich mam, ale nie wiem czy to zasługa tylko BB Bella.
Rozświetla skórę – o tak, ale można to wytrzymać bez pudru. Podoba mi się ten efekt, chociaż do rozświetlania podchodzę nieufnie.
Wygładza – powiedzmy, ale nie jest to efekt spektakularny.
Nawilża – owszem, mogę go nosić bez kremu nawilżającego pod, ale muszę wtedy używać bardziej treściwego kremu wieczorem. Więc niekoniecznie.
Redukuje oznaki zmęczenia – skoro rozświetla, wyrównuje i wygładza to chyba oczywiste, że cera wygląda na mniej zmęczoną?
SPF 15, chroni skórę przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB – jak już pisałam, jest filtr jest okejka.

Kolor dobrze dopasowuje się do cery, mimo że po wyciśnięciu z tubki jest dość pomarańczowy. Konsystencja taka w sam raz, ani za rzadki ani za gęsty. Łatwo się rozsmarowuje palcami, nie zostawia smug, wchłania błyskawicznie. Dobrze współpracuje z używanymi przeze mnie kremami, nie zdarzyło mi się by się zrolował. Cera wygląda zdecydowanie lepiej, może nie idealnie, to nie podkład z prawdziwego zdarzenia, ale kolor jest wyrównany, a cienie pod oczami zamaskowane. Wykończenie podoba mi się bardziej niż w BB Maybelline.

I po czterech godzinach znika pozostawiając po sobie świecące wspomnienie. Mniej świecę się saute, jedynie z kremem nawilżającym na twarzy, niż po BB Bell. Ale, co ciekawe, krem nie skraca żywotności innych kosmetyków nałożonych na twarz- różu czy tuszu do rzęs.
Polecam osobom, które mają ładną cerę i chcą uzyskać efekt "moja skóra, ale lepsza", albo nie potrzebują efektu idealnej cery na codzień. 

3 komentarze:

  1. O szkoda, że tak niepostrzeżenie po kilku godzinach już go nie widać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę koleżanka wróciła ;) Te wszystkie niby kremy BB są do niczego moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałam mu się z bliska przyjrzeć, ale swojego koloru nie mogłam złapać w Naturze.
    W sumie lato idzie, dlaczego nie spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń