wtorek, 21 sierpnia 2012

Timotei Pure

Klucz to dobre ujęcie
Nie farbuję ani nie prostuję włosów, latem najczęściej obywam się bez suszarki. Od odżywki wymagam by ułatwiała rozczesywanie i pielęgnowała włosy, ale nie potrzebuję głębokiej odbudowy. A że jestem leniem, używanie kosmetyku powinno być przyjemne, by zachęcić mniej do dalszych wysiłków.
Odżywka Timotei z ekstraktem z zielonej herbaty spełnia wszystkie kryteria. Ładnie pachnie, nie jest ani zbyt wodnista, ani za mocno zbita, dobrze się rozprowadza i łatwo spłukuje. Stosowałam ją codziennie, nie obciążyła mi włosów, za to bardzo ułatwiała rozczesywanie. Polubiłam też opakowanie, poręczne, z nakrętką zapewniającą, że w przypadku upuszczenia butelki, nie stracimy połowy kosmetyku.

Zadzwiająco latwy w obsłudze i poręczny korek.

Jedyna wada to nieprzezroczyste opakowanie, które wręcz uniemożliwia sprawdzenie, ile odżywki jeszcze zostało. Koniec nadchodzi cicho i niespodziewanie, dzisiaj podczas porannego mycia włosów odkryłam, że nie mam już odżywki.
Być może odżywka nie będzie dostatecznie odżywcza dla bardziej zniszczonych włosów, ale ciężko mi ocenić.

6 komentarzy:

  1. widzę, że dbasz o swoje włosy:) ja nie potrafię obyć się bez suszarki czy prostownicy,a le oczywiście nie po każdym myciu

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiedziałam, że jest też odżywka z serii pure, myślałam, że tylko szampon ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O wreszcie do nas wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, nareszcie coś napisałaś (chociaż ja potajemnie czekam na recenzję lakieru Miyo ;))

    Nigdy nie przepadałam za Tomotejem. Ostatnio Siostra ma jedyna i niepowtarzalna namówiła mnie na Kallosa jaśminowego i jestem zeń bardzo zadowolona. Poza tym olejkuję i olejkuję :)

    Buziak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na myśl o olejku na mych włosach dostaję tików jak Sheldon gdy kłamie ;).

      Lakier już się recenzuje, przecież musiał przejść wiele, bardzo ciężkich testów! :]

      Usuń