wtorek, 3 stycznia 2012

Tragikomedia zdroworozsądkowa, czyli jak nie zrobiłam zakupów

zdjęcie znalezione przez google.com

W mojej Naturze pojawiła się limitka Catrice Welcome to Vegas. Trafiłam na nią przypadkiem, sprawdzałam czy może jakimś cudem nie objawiła się Cyrk z Essence. Wystawka była już mocno przebrana, poza błyszczykami stało tam tylko kilka opakowań pudru. W pierwszej chwili, zwiedziona sama nie wiem czym, chyba buźką tej pani w pudrze, złapałam puderniczkę I ruszyłam do kasy. W połowie drogi naszły mnie wątpliwości.
Właściwie po co mi ten puder? Nawet bez sprawdzania testera widziałam błyszczące drobinki. A ja przecież mam alergię na błysk I brokat. W szufladce w domu leży rozświetlacz z Essence, puder w kamieniu z Physicians Formula I sypki  Vipery, w kosmetyczce tkwi właściwie niezniszczalna mozaika z Basic. A zatem po co?
Czasem sama nie lubię mojego zdrowego rozsądku.
A zatem pokicałam z powrotem do szafy Catrice I grzecznie odłożyłam puder na miejsce. Po czym naprawdę, naprawdę szybko pokicałam do wyjścia, gdzie trafiłam na reklamę promocji “lakiery Kobo 2 za 1”. Co chyba oczywiste pognałam do szafy Kobo.
Lakiery kusiły, oj kusiły, nazwami. No bo jak tu nie skusić się na Ametyst albo Wenecką Różę? I kiedy już prawie włożyłam do koszyka dwie buteleczki, zdrowy rozsądek zaatakował ponownie. Kolorystyka lakierów Kobo ogranicza się do różów, czerwieni I fioletów, czyli odcieni których niemal nie używam. Co z tego, że Ametyst to piękny kolor, skoro użyję go może raz? A Wenecka Róża, choć cudna, to kolor, którego na paznokciach nie znoszę. Mam jeden blady róż i, pomijając jego jakość, nie używam go, bo mnie denerwuje.
Odłożyłam oba lakiery i podjęłam drugą, tym razem udaną, próbę opuszczenia Natury. Czułam się trochę dziwnie, wychodząc z pustymi rękami, poza tym moje walki wewnętrzne przyciągnęły uwagę pani ochroniarz.

3 komentarze:

  1. zdrowy rozsądek jest dobry w tym przypadku :) obym ja taki miała na zakupach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tak coraz częściej, na szczęście dla portfela. Teraz do drogerii chodzę z myślą zakupu konkretnego produktu, który sobie upatrzyłam na wizażu i wiem, że będzie w tej drogerii. Mam nadzieję, że powoli więcej będzie mi ubywać niż przybywać...

    OdpowiedzUsuń
  3. heh :) też tak czasami mam, ale ja zawsze wracam po cokolwiek... nie umiem wyjść bez niczego, musi to być chociażby duperel :) także gratuluje zdrowemu rozsądkowi podjętej i wygranej walki :)

    OdpowiedzUsuń