piątek, 9 września 2011

Rilanja Care maseczki do twarzy



Jako, że mój aparat odmówił posłuszeństwa i nie mogę zrobić zdjęć nowych nabytków, dziś w Teatrzyku komediodramat „ Dwie maseczki, jedna katastrofa” pióra Rilanja Care.
Maseczki nabyłam podczas nalotu na Schlekera, wybrałam taką do cery suchej i wrażliwej, oraz do wszystkich typów cery, zakładając, że jakby co, krzywdy mi nie zrobią.
Część komediowa:
Maseczka oczyszczająca ma postać wściekle pomarańczowego żelu, który po początkowym udawaniu, że pachnie owocami, ujawnia swą prawdziwą ostro chemiczną naturę. Maseczka nawilżająca z awokado i aloe vera jest, o dziwo, bladoniebieskim kremem, właściwie bezzapachowym. Obie zapakowane w wygodne saszetki, które zawierają aptekarską ilość produktu, z trudem pokryłam całą twarz.
W związku z cienką warstwą, zdejmowanie pomarańczowej było dość ciężkie. . Po kwadransie niektóre partie nadal były mokre i zamiast ściągnąć jednym ruchem całość, musiałam uciec się do zmycia maseczki wodą. Tu już komedia przechodzi w dramat, bo relaksacyjne działanie kosmetyku diabli wzięli i powieźli. Z nawilżającą miałam podobny problem, nie chciała się odczepić.
Zaraz po zdjęciu miałam lekko zaczerwienioną skórę, ale po użyciu kremu nawilżającego wszystko wróciło do normy. Sądzę jednak, że dla osób o wrażliwej skóry użycie może się skończyć dużo gorzej. Poza tym, nie zauważyłam zmian- skóra nie wygląda lepiej. Nie wygląda też gorzej, ale maseczka nie powinna działać zgodnie z przysięgą Hipokratesa.
Niebieska dodała sprawie posmaku thrillera, wieczorem wszystko było jak najbardziej w porządku, skóra może nie była rozpieszczona, ale też nie wyglądała tragicznie. I tak poszłam spać, a pod osłoną ciemności maseczka pracowała. Rano znalazłam na twarzy trzy większe niespodzianki i piękne skupisko zaskórników koło ust.
Nie polecam zatem tych maseczek, ale nie skreślam całej serii. Przy najbliższej wizycie w Schlekerze zaopatrzę się w kolejne i zobaczymy.
Podsumowanie:
+ przystępna cena
- dostępność (tylko Schleker)
- działanie
- nieprzyjemny zapach

4 komentarze:

  1. Dzięki :)
    Dobrze wiedzieć że maseczki się nie za dobrze sprawiają,bo miałam ostatnio sobie któraś kupić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna, wciągająca, nietypowa notka:) Jakiś powiew świeżości w blogowym świecie, jestem pod wrażeniem. Maseczek będę unikać, na kolejne posty czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. @obojetniejaka dziękuję, starałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jeszcze nie mialam okazji wyprobowac

    OdpowiedzUsuń