zdjęcie z deviantart.com |
Znalazłam ten tag na kanale YouTube Kiediski i po prostu musiałam zrobić. Muzyka towarzyszy mi od urodzenia, właściwie słucham zawsze i wszędzie- w środkach komunikacji miejskiej, podczas prac domowych, gdy czytam, gram odpoczywam. Przez wiele lat zasypiałam przy radiu, a Piotr Kaczkowki może mi czytać instrukcję obsługi pralki- i tak będę słuchać w zachwycie.
Kolejność, poza pierwszą trójką, jest całkowicie przypadkowa.
Uprzedzam, że moja lista zawiera wyłącznie zespoły rockowe, co zrobić, uwielbiam gitarowe granie.
- Queen – moja pierwsza muzyczna miłość. Do tej pory, gdy słucham Who wants to live forever mam łzy w oczach. Uwielbiam za rozmach, pogodę, za teksty mówiące o rzeczach ważnych i te bardziej zabawowe. Tylko oni mogli umieścić na jednej plycie operę, hard rock i ballady i we wszystkim być wiarygodni.
- Jethro Tull – a właściwie Ian Anderson. Za teksty, które mówią o ważnych rzeczach ( cały album Aqualung!), i połączenie rockowych gitar z fletem poprzecznym. A także za „bojową pozę Iana Andersona”.
- Led Zeppelin/ Ozzy Osbourne – muzyka mego dzieciństwa (wraz z Maciejem Zembatym śpiewającym Cohena i Markiem Grechutą). Klasyczny rock, wirtuozeria gitar i charyzmatyczni wokaliści. Towarzysze wszystkich bólów dorastania.
- HIM – jest w ich piosenkach coś takiego, że wchodzą mi do głowy i nie chcą wyjść. Muzycznie nie ma co porównywać z pierwszą trójką, nie ta klasa grających, ale głos Ville Valo jest niesamowity. Inne wykonania Wicked Game już mi się nie podobają.
- Metallica – kocham sposób w jaki James Hetfielda śpiewa, lubię te bombastyczne gitarowe solówki(choć czasem są zbyt monotonne). Ostatnio wrócili do „starego” brzmienia, i chwała im za to, St.Anger zlewało się w jeden utwór.
- Deep Purple – kolejny klasyk, którego nie mogło tu zabraknąć. Idealny do podróży samochodem, zwłaszcza starsze kawałki. No i Sometimes I feel like screaming to idealne dla mnie połączenie balladowej liryki i gitarowego kopa.
- Within Tempation – nie przepadam za kobiecymi wokalami, zwłaszcza tymi operowymi, ale ten zespół ma w sobie to coś. Może uśmiech wokalistki? Muzyka to głównie hałas i efekty specjalne, natomiast śpiew jest tak ekspresyjny, że rekompesuje wszystko.
- Type O Negative – najmroczniejszy z całego zestawienia. Nie słucham gdy mam gorszy nastrój, bo to dołująca muzyka. Słuchałam namiętnie w klasie maturalnej, gdy całe moje życie stało na głowie i pomogło zachować równowagę psyhiczną.
- Guns 'N Roses/ Slash – trzy ich płyty mogę słuchać na okrągło, czwartej wcale. Podziwiam wizję Axla, szkoda że się w niej zagubił. Jeden z nielicznych zespołów gdzie wokal i warstwa instrumentalna idą łeb w łeb. Wiem, że z powodu sporów nie powinnam umieszczac Slasha w jednym punkcie z Axlem, ale dla mnie jego nowa płyta to przedłużenie Gunsów, tylko bez wokalisty.
- TSA/Republika – oglądaliście Akademię Pana Kleksa? Pamiętacie marsz wilków na królestwo Mateusza? Piosenka w tle to właśnie TSA. Kawał dobrego rockowego grania, dość ciężkiego i depresyjnego, więc nie polecam na jesienne smuteczki. Republikę kocham za wizję i jej realizację.
grafika z netu |
Honorowa wzmianka- czyli wykonawcy, których niektóre utowry uwielbiam, ale nie całokształt:
Eric Clapton Layla (tylko stare wykonanie z Derek & Dominos); Perfect; Pink Floyd; Uriah Heep; The Police; Lipnicka&Porter; Dire Straits; Evanescence; X-Japan; Iron Maiden; King Crimson; Adele; Nickelback; AC/DC; Marek Grechuta; Lady Pank; Nirvana; Korn; Aerosmith; Megadeath;
Nie taguję nikogo, ale strasznie jestem ciekawa Waszych typów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz