jako tło wystąpiła póleczka z ikei |
Pamiętacie letnią promocję w Biedronce i masła Be Beauty, które można było w niej kupić? Do tej pory pojawiają się o nich notki na blogach. Okazały się bardzo popularne, w dodatku wiele osób je chwali.
W pamiętnej promocji kupiłam kilka rzeczy, między innymi masło do ciała Be Beauty Body Spa Japonia. Nie jest to masło tak maślane jak te z TBS, konsystencją przypomina te z Bielendy, ma delikatny pastelowy kolor. Producent obiecuje, że masło wygładzi skórę, a zapach odpręży, złagodzi stres i zmęczenie.
Zdjęcie przedstawia zużycie na dzień dzisiejszy:
Tak, w prawym górnym rogu masło nie jest nawet naruszone. |
Masło mnie nie uczuliło. Nawilża przyzwoicie, skóra rzeczywiście jest gładsza. Ale co z tego, skoro nie mogę go stosować? Chodzi o zapach.
Producent ma rację, twierdząc, że zapach jest wyjątkowy i intrygujący.
Nie wiem do czego miał nawiązywać, bo lotos to nie jest, ale dla mnie jest nie do zniesienia. Przy tym jest niezwykle trwały, czepia się ubrań i pościeli, kilka minut wystarczy by wyperfumować całą łazienkę. Do tego stopnia mnie odpycha, że po każdym użyciu muszę się psiknąć perfumami, inaczej nie dam rady zasnąć.
Myślałam, że przywyknę, albo że zapach wywietrzeje z czasem. Nic z tego.
Przez to mam na półce zupełnie bezużyteczny dla mnie produkt. Nie mogę go nazwać bublem, spełniałby swoje zadania, gdyby nie ten jeden feler. Zatem jak go nazwać? Kulą w płocie?
Istnieją produkty, których nie jesteście w stanie używać ze względu na jakąś drugorzędną cechę, zapach, kolor czy konsystencję?
Mam te masełko i go lubię i zapach też mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńMam taki balsam taki ma dziwny zapach że go nie zużyje, nawet mój Mąż zwrócił uwagę że dziwnie pachnę.
balsam PantheVera z Calmaderm.
OdpowiedzUsuń