czwartek, 24 listopada 2011

Prawdziwa miłość krwawej Mary

Jak co roku, Essence wypuściło wampiryczną limitkę(Moonlight w 2009,Eclipse w 2010), która jest już dobrze udokumentowana w blogosferze. Dorzucę swoje trzy grosze, no bo dlaczego nie? Ta edycja nie jest powiązana z sagą Zmierzchu, co dla mnie, wychowanej na Stokerze i Rice, stanowi plus.

nieco normalniejsze zdjęcie tubek. Wyglądają jak błyszczyki, prawda?

Czerwonokrwiste usta do końca nocy! nowy błyszczyk pokryje twoja usta niesamowitymi odcieniami czerwieni i różu. odporny na rozmazywanie zapewni perfekcyjny look przez długi czas. dostępny w odcieniach:in 01 bloody mary i 02 true love. 
cytat pochodzi ze strony Essence
Kochane Essence, dlaczego nazywasz błyszczykiem coś, co jest farbką do ust(i tak jest podpisane na tubce), a więc z definicji matowe? I dlaczego uważasz, że fuksjowy róż i winny fiolet to krwista czerwień i róż?
Widać są rzeczy, których nie pojmą nawet filozofowie.
Od kiedy zobaczyłam obrazki tej edycji zastanawiałam się, jak będzie się nakładać farbka, zamknięta w małej, błyszczykowej tubce? Tradycyjne aplikatory wydawały mi się mało precyzyjne i niepraktyczne. Zastosowane rozwiązanie uważam za genialne- użyto typowego aplikatora:
aplikator z 01 bloody mary.
 Kompozycyjnie to zdjęcie mnie przeraża.
dzięki czemu możemy nie tylko precyzyjnie nałożyć farbkę, ale dozować jej ilość. Za to należą się Essence brawa!
Oczywiście, kupiłam obie wersje. 01 bloody mary to fuksjowy róż, który po zaschnięciu blaknie nieco, 02 true love to fiolet, mi kojarzy się z ustami zafarbowanymi mocnym czerwonym winem.
Kolory zdecydowanie nie dla wszystkich, zwłaszcza 02, szkoda, że nie zapewniono testerów.
Jedną warstwę, roztartą po nałożeniu palcem, można moim zdaniem, nosić na co dzień, ale trzeba uważać. 01 jest przyjaźniejszym odcieniem, natomiast 02 z łatwością może zamienić w trupa(ew. właśnie-wypiłam-butelkę-wina).
wiem, że swatche powinny być na ustach, ale właśnie zwalczam resztki wysypu po maseczce z Rival de Loop i nie chcę Was straszyć. Halowe'en już było. Zamiast tego, farbki i delikatne żyłki na nadgarstku- bardzo wampirycznie ;)
Farbki, jak to farbki, wysuszają usta, balsam nawilżający to mus. Trwałością nie różnią się od tych z limitki You rock!. Schodzą dużo ładniej od farbki z Catrice, blakną w miarę równomiernie. Pachną też podobnie, słodko jak cukierki. Obie bardzo mi się podobają, choć na razie nie mam pomysłu, gdzie, poza sesjami RPG, mogłabym użyć true love. Sugestie?

Kupiłyście coś z Vampire's Love? A może nie pociągają Was limitowane edycje?Co o niej sądzicie?

2 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie byłam w naturze :( z chęcią bym się skusiła na ten róż w płynie. A co tych błyszczyków ja bym się nie skusiła nie moje kolory.

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiałam się nad nimi, ale po pierwsze kolor nie dla mnie a po drugie wysuszanie ust mnie martwi :) z całej limitki skusiłam się na rozświetlacz i 2 lakiery.

    OdpowiedzUsuń